Archiwum 26 lutego 2016


Moja miłość
Autor: kasiula2603
Tagi: facet   ten jedyny   miełość  
26 lutego 2016, 15:54

Poznaliśmy się w momencie mojego życia gdy nie wiedziałam co ze sobą zrobić.

Początek technikum. Z "psiapsi" postanowiłysmy że pojedziemy na dyskotekę. Strasznie chciała żebym znalazła upragnioną miłość. Jako jedna nie miałam wcześniej chłopaka z dziewczyn Z ktorymi się przyjaźniłam. Można powiedzieć: "no tak ale ty miałaś dopiero 16 lat. To po co wcześniej ci był chłopak do sczęścia?"  A no był. Potrzebny mi był ktoś kto mnie doceni. Pokaże mi na czym polega szacunek, zaufanie. Mama, która była więcej w pracy, a jak wróciła to spała, nie potrafiła mi tego wytłumaczyć. Po śmierci ojca musiałam bardzo szybko dorosnąc i pomimo swoich prawie 12 lat zajęłam się wychowywaniem młodszego rodzeństwa. Zawsze wydawało mi się że jestem gorszego sortu pomimo, że przyjaźniłam się z ludźmi, którzy też nie mieli jednego z rodziców. Pamiętam jak zauroczyłam sie właśnie w jednym chłopaku właśnie z tej grupy. Starałam się, żeby zwrócił na mnie uwagę. Pomimo że nazywał mnie swoją przyjaciółką chciałam żeby między nami coś zaiskrzyło. Faktem jest też że chodziliśmy razem do klasy. Taaaaa... Pamiętam te przepłakane noce, wieczory, gdy spotykaliśmy sie swoją "paczką" i widziałam jak się interesuje innymi dziewczynami. Nigdy nie zapomnę tego uczucia, kiedy nie miałam z kim porozmawiać na ten temat. W końcu odpuściłam. Zajęłam się szkoła. W końcu technikum to nie gimnazjum.

Pamiętam dobrze jak zobaczyłam mojego narzeczzonego. Wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, że będzie tym jedynym. Wiedziałam, że niechętnie po mnie pryjechał. W tym czasie przyjaźnił się właśnie z moją psiapsi, z którą to wymyśliłyśmy akcję dyskoteka. Poza tym mieszkam dobra 10 km od niej, a on, że miał samochód i prawo jazdy musiałpo mnie jechać. Zapoznałam sie. Nic nie zaiskrzyło. Kiedy zaczeliśmy bawić śię w klubie, nie zwracaliśmy na siebie wielkiej uwagi. Zamieniliśmy pare zdań. Później mnie odwiózł i tyle o nim słyszeli. Po jakimś czasie psiapsi wpadła na pomysł wypadu na żarcie. I kto przyjechał po mnie? Tak. Chłopak którego prawie zapomniałam. Później były jeszcze inne spotkania, gdzie i on siię pojawiał i odwoził z nich. Z czasem zaczęłam inaczej na niego patrzeć. Lubiłam spędzać z nim czas, rozmawiać. Okazało się ze mieszka niecałe 8 km ode mnie. Nie poznaliśmy się wcześniej bo poszedł do szkoły do innego miasta niż ja. i pewnego grudniowego dnia postawiłam wszystko na jedną kartę: pocalowalam go. Następnego dnia zapytał mnie o to czy zostanę jego dziewczyną. Moje szczęście nie znało granic. Poczułam, że mogę być komuś potrzebna. Jednak nie od razu była ta prawdziwa miłośc. Wszystkiego uczył mnie od początku. Jak zaufać, otworzyć się, nie bać i wstydzić się czyjegoś dotyku, przyjmować komplementy.

Teraz patrząc na wszystko po 4latach i 3 misiącach w związku muszę przyznać, że mialam szczęście. Przeżyliśmy wspólnie wiele chwil: 2 studniówki, moją osiemnastke, zdanie przeze mnie prawa jazdy, wiele wesel, wakacje nad morze, wyjazd na mazury, ogniska, dyskoteki, zaręczyny w świeta;) itp. Było też wiele przykrych sytuacji: moje zapalenia płuc, szpital 5 dni przed jego studniówką, rozszarpanie jego ręki przez jakąś maszynę, strach o to czy będzie poruszał palcami. Kocham go. Chcemy ułożyć wspólnie przyszłość. Widzę jak ciężko pracuje na to, żeby już teraz niczego mi nie brakowało, żeby coś odłożyć na wspólny start. Boje się o niego, bo jeździ tirami. Widzimy się tylko w weekend, ale to wystarczy żeby naładować akumulatory na cały tydzień. Nie żałuje niczego. Chce żebym doszła do czegoś i dlatego chce żebym skończyla studia.

Jestem z Nim szczęsliwa. Kocham Go.